Bonson: Tamtędy lepiej nie idź

Bonson | wywiad | "To nie jest hip-hop. Rozmowy III"
fot. Ania Bystrowska

(…) jak już zaczynasz tę płytę pisać, raczej się nie cenzurujesz, co czasem kończy się tym – wracając po raz kolejny do „Historii po pewnej historii” – że ludzie, jak to kiedyś ująłeś, depczą po twoich emocjach. Z bardzo osobistego „Pana śmiecia” dzieciaki wyciągnęły tylko wersy: „I mówi, że by wpadła do mnie na seks i blanta / Albo blanta i seks, albo na blanta, seks i blanta”.

Taka jest moja stylistyka pisania, odnajduję się w ciemniejszych klimatach, choć dla odskoczni BonSoul to – jak to nazywamy – rap do piwka. Nie cenzuruję się, bo choć rap to muzyka rozrywkowa, ja traktuję go również jako formę terapii. Wiele osób utożsamia się z tym, o czym rapuję, co tylko mi udowadnia, że droga, którą obrałem, ma sens. Nie dość, że pomagam sobie, to mogę pomóc jeszcze komuś innemu – i to jest zajebiste.

Wersy, które zacytowałeś, rzeczywiście w pewnym momencie stały się memem, za co się trochę na ludzi obraziłem, ale w końcu dotarło do mnie, że przecież dzieciaki, które porobiły te memy, są jedynie garstką słuchaczy. Poza tym, czy ja, będąc szczeniakiem, nie wrzucałem jakichś cytatów z Pezeta na statusy na Gadu-Gadu? Wrzucałem. Napisałem chwytliwą linijkę, więc niektórzy wyciągnęli ją z kontekstu. Inna kwestia jest taka, że jak ją napisałem, to śmialiśmy się z Matkiem, że to na pewno zażre. Jak czas pokazał – nie myliliśmy się. Każdy interpretuje teksty na swój sposób. Jedni będą szukali bekowych wersów, ale inni będą brali je na poważnie.

Po kolejnych płytach też miałeś wrażenie, że ludzie po twoich emocjach depczą?

Nie – a przy „Postanawia umrzeć” to już w ogóle zmieniłem podejście. Dostałem od słuchaczy mnóstwo wiadomości, które otworzyły mi inne drzwi w głowie i nakierowały na inne myślenie, jak moja muzyka jest odbierana. Ludzie wysyłali mi zdjęcia, jak się tną. To ludzie, którzy mieli problemy i potrzebowali pomocy, zauważenia. Byli tak zrezygnowani, zdesperowani, że napisali do mnie – do obcego gościa, który nagrał piosenkę, z której to jakiś wers do nich trafił. To niesamowite, jak bardzo mi zaufali. Każdemu jednak powtarzam, że nie jestem psychologiem, mam swoje dziury na bani, swoje odchyły i nie mogę nikomu powiedzieć, co ma zrobić. Nie mogę brać za to odpowiedzialności, bo czasem sam ze sobą ledwo sobie radzę. Na szczęście radzi sobie ze mną moja żona, więc mam o jedną rzecz mniej do zamartwiania (śmiech). Na „Postanawia umrzeć” słychać jednak, że całkowicie wyszedłem z siebie i odpłynąłem. Trudno nam się było dogadać i niewiele brakowało, żebyśmy się ze sobą rozstali. Byłem wtedy w bardzo dziwnym stanie… Jakby trzeci ja skądś wyszedł. 

Trzeci ja, którego już znałeś, czy…?

Trzeci ja, ten taki… Takie najgorsze wydanie. Obecnie nie mam dziwnych faz i staram się trzymać swoje demony w ryzach, żeby nie przeginać. Jak czuję, że trzeci ja się zbliża, to staram się usiąść i napisać o tym numer, żeby nie wypuszczać tego, co we mnie siedzi i co może mi i moim bliskim zaszkodzić. W ten sposób się wyżywam. Nie zawsze to pomaga, ale na tyle często, że jest spoko. Najważniejsze miejsce w moim życiu mają moje dzieci i – póki są ode mnie zależne – nie mogę sobie pozwolić na długotrwałe chwile załamania. Zdarzają się momenty, że odepnę wroty, ale nie w domu. Przy Ninie i Toli jestem najlepszą wersją siebie (śmiech).

Gdybyś był sam…

…ja nie wiem, czy ja bym żył.

Mówisz poważnie czy pół żartem, z przymrużeniem oka?

Trochę z przymrużeniem oka, ale naprawdę mogłoby być różnie. Przez to – i dzięki temu – że mam rodzinę, wiele rzeczy musiałem sobie w głowie przestawić, z wielu rzeczy zrezygnować, wiele naprawić. Wszystko po to, żeby w pewnym momencie nie obudzić się w rynsztoku, do którego nieraz było całkiem blisko. Gdybym nie miał takiego bodźca i motywacji w postaci żony i dwóch córek, mógłbym po prostu w końcu przegiąć. Gdyby nie Iza, „Zepsuty” skończyłby się inaczej – a w zasadzie w ogóle by nie powstał. To dzięki niej dalej tu jestem. Zupełnie nie mam pojęcia, co się ze mną stało w tym konkretnym momencie, o którym napisałem we wspomnianym kawałku. Nie potrafię znaleźć wytłumaczenia, co mi do łba strzeliło. [Czytaj dalej]