(…) Myślę, że już na trasie z „Art Brut” miałem jakiegoś skilla koncertowego, ale na pierwszych występach łapał mnie szał i głównie krzyczałem do mikrofonu. Obecnie staram się dozować emocje. Nie odczuwam też już braku kontaktu, nawet jak publiczność jest daleko. Zmieniłem się na scenie, choć wciąż chętnie zagram koncert dla stu osób w takim chamskim pokoju jak ten, w którym teraz siedzimy. Nauczyłem się poruszania po scenie, kontrolowania reakcji ludzi. Grając teraz koncerty, jestem zdystansowany i spokojny. Kiedyś emocje były tak ogromne, że niczego nie byłem w stanie kontrolować. Oskar (PRO8L3M) (właśc. Oskar Tuszyński)
W końcu była to dla ciebie niemal zupełna nowość – wcześniej grałeś tylko jakieś pojedyncze sztuki z Dobrym Towarem, a na co dzień spokojnie siedziałeś w biurze.
Gdy pracowałem jako analityk, chciałem żyć tak jak żyję teraz, jednak w obecnej sytuacji zdarza się, że czasem myślę o regularnym życiu i pracy, jak Pan Bóg przykazał. Życie jest czasem trudne, a jak podchodzi się do niego ambitnie, trzeba być przygotowanym na wyzwania. Wchodząc na górę, musi polubić się upadek i babranie się w śniegu, gdy się stoczy. Czasem tęsknię za normalnością, bo nie trafia mi się zbyt często na przykład wolna niedziela. Nie mogę po prostu iść z ziomkami na mecz i browar. Człowiek, który ucieknie od normalnego życia, siłą rzeczy ma czasem w głowie myśli, by do niego wrócić. Wystarczy jednak, że wyjadę na chwilę na wakacje i przechodzi mi ten stan. Chciałbym robić rap do czterdziestki i wcześnie odejść na emeryturę. Być ekspertem, udzielać wywiadów, bujać się po eventach i melanżach. Musiałbym jednak też się czymś zająć, bo gdy niczego się nie robi, do głowy lubią wpadać głupie pomysły. Na przykład: maszyny (śmiech).
Inwestujesz pieniądze w inne rzeczy niż działalność PRO8L3Mu?
Na niedługo przed naszym wywiadem zacząłem. Zainwestowałem trochę kasy w nieruchomości, w akcje i obligacje. Mam jeszcze kilka pomysłów na inwestycje, ale nie chcę się teraz przesadnie w nie angażować i poświęcać na nie czas, którego i tak zawsze jest za mało. Poza tym ja bardzo cenię sobie czas wolny, który pozwala mi odpocząć, ale też podsuwa tematy do nowej twórczości. Moje dochody z PRO8L3Mu non stop inwestuję w sam zespół. Prowadzimy z Piotrkiem działalność wydawniczą, koncertową, sklepową i robimy własny merch.
Pół żartem, pół serio: myślisz, że branża pornograficzna mogłaby być dla ciebie interesująca? Raz, że cechujesz się przedsiębiorczością, a dwa, że o scenariusz twojego autorstwa osadzony w tym gatunku jestem raczej spokojny.
Bez żadnych oporów mógłbym wejść w ten biznes, choć nigdy o tym nie myślałem. W sumie nie wiem, dlaczego. Może się jeszcze do ciebie odezwę w tym temacie (śmiech).
W Polsce mówi się o seksie, ale nie w taki sposób jak w Stanach Zjednoczonych. Ja bardzo często czerpię i inspiruję się rzeczami, które są obecne w danym momencie mojego życia. „Na audiencji” z „Ground Zero Mixtape” [utwór o najbardziej pornograficznym zabarwieniu z całej dotychczasowej dyskografii PRO8L3Mu – przyp. red.] napisałem, gdy byłem w trakcie czytania książki erotycznej „Brudna trylogia o Hawanie” autorstwa Pedro Juana Gutiérreza. Wystarczy jedno zdanie, które daje mi kopa. Myślę, że poprzeczkę moralności mam postawioną niżej niż przeciętny Polak, dlatego otwarte mówienie o wyuzdanym seksie jest dla mnie normalne. Lubię różne rzeczy w seksie, różnych rzeczy próbowałem… Czego tu się wstydzić? [Czytaj dalej]